Refleksja reżyserska
„Polski Festiwal Sztuki Orzeł 2016, który miałem zaszczyt reżyserować, był wydarzeniem nietuzinkowym w naszym kraju. Już od momentu przyjęcia propozycji od producenta tego przedsięwzięcia Roberta Ziółka - prezesa Fundacji Ludzi Sztuki - Mushchelka, wiedziałem, że wchodzę na nowy teren. Formuła tej „sztuki” odbiegała od wszystkiego co robiłem do tej pory i co chyba tutaj ważniejsze, było robione w Polsce na przestrzeni ostatnich 50 lat.
Pomysł na festiwal był i jest wciąż nawiązaniem do popularnego formatu „biennale”. I chodzi mi tutaj o formę obcowania z różnorodnością dyscyplin sztuki, a nie o okres prezentacji dzieł. To stało się siłą festiwalu. Możliwość zobaczenia, przeżycia i obcowania z dziełami sztuki w czterech kategoriach: obraz, ruch , dźwięk i słowo. To niepowtarzalna sytuacja dla widzów i miłośników sztuki, ale też ogromne wyzwanie reżyserskie. Jak „wdusić” tyle dzieł i artystów w ramy dwóch dni? Jak zatrzymać uwagę zwiedzających i jak zostawić dobre wrażenie i swego rodzaju niedosyt po wyjściu z festiwalowej hali? Te pytania znalazły odpowiedź w jednym słowie – Współgranie. Pomysł reżyserski zakładał stworzenie jednej praktycznie przestrzeni do prezentacji wszystkich kategorii i dzieł w miarę krótkim okresie czasu. I to się udało! Widzowie mieli okazję zanurzyć się w świat wyobraźni artystów przez 10 godzin dziennie. Obserwując występy na scenie, podziwiając obrazy, rzeźby i fotografie, bez utraty kontaktu z jakąkolwiek aktywnością. Przedsięwzięcie ogromne. Nie było by tego sukcesu, gdyby nie współpraca z technikami, biurem i całym zapleczem festiwalowym. Mogę powiedzieć bez cienia przesady, że tak dużego wydarzenia artystycznego poza koncertami gwiazd, których nota bene nie brakowało i na naszym festiwalu, nie organizuje się w Polsce.
Jako autor scenariusza i reżyser Festiwalu mam dużą satysfakcje z tego, że widzowie, którzy przyszli przez te dwa dni zobaczyć nasze przedsięwzięcie, wychodzili z niego zauroczeni i pod ogromnym wrażeniem. Padały słowa: ’porażeni” ilością i jakością prezentowanych dzieł. Czyli sukces organizatorski był! Ale co ważne dla mnie, widzowie mówili, że byli pod wrażeniem sposobu prezentacji i formy podania takiej ilości sztuki. I tutaj już sukces reżyserski. Przekaz dotarł do odbiorcy. I o to chodzi w robocie reżyserskiej. Mam nadzieję, że kolejna edycja festiwalu będzie nie dość, że lepsza, to będzie jeszcze większym wyzwaniem artystycznym. Czego życzę wszystkim organizatorom w tym mojej skromnej osobie.”
Gerwazy Reguła